sobota, 15 października 2022

Bari 15.10.2022

Dzwony kościoła św. Anny obudziły mnie jak zwykle o 7:00 rano. W barze czekał  barista z kawą i rogalikiem. Codzienny rytuał. Tylko potem wszystko potoczyło się inaczej. Zamiast do biblioteki, wróciłam po bagaż i poszłam nad morze, bo od rana było słonecznie i bardzo ciepło. Obok teatru na wodzie jest targ rybny, gdzie można zjeść świeżutkie  frutti di mare prosto od rybaka lub zakupić ryby do domu. Miałam ochotę na jeże morskie, ale stan sanitarny tego miejsca nie spełniał moich wymagań. W pojemnikach kąpały się ośmiornice. Ktoś dzisiaj przygotuje wspaniałe danie. Wszędzie pachniało świeżym połowem. 

Po drodze z hotelu do stacji kolejowej krajobraz miejski zmieniał się z minuty na minutę. Prawdziwy turysta idzie z walizką na piechotę, trzymając w ręku telefon z otwartą mapą. To stały widok. Ja bez mapy, bo po tygodniu w Bari to byłby wstyd, ale za to udokumentowałam ową różnorodność jednego miasta na przestrzeni 1,6 km.


 

Przykro opuszczać starówkę....


Przyglądałam się licznym kapliczkom umocowanym do posesjach. 
Czasem co dom to kapliczka z różnymi świętymi, ale dominował San Nicola



Łodzie na brzegu, a na targu rybnym gwarno tam, gdzie były stoły smakoszy


Na białym stole jeżowce już przekrojone gotowe do konsumpcji, z prawej mule, mątwy i inne "frutti", ale nie zmam wszystkich nazw

 

Miałam trochę czasu na kontemplację absolutnego piękna


 

Bibliotekarze mówią tytułami książek: "Dom Gucci", "Diabeł ubiera się u Prady"

Bari i Warszawa. Porozmawiamy o pogodzie? Nieee!


                                                                                                        Alicja zapytała:
                                                                                                       - Czy to był tylko sen?